Po dwóch dniach w drodze, upojnej nocy spędzonej w objęciach plecaka na lotniskowej ławce w Barcelonie i kilkunastugodzinnym locie docieram w końcu do Guarulhos pod São Paulo.

Jedyne co mi zostało do zrobienia to przejście granicy i nie bycie podejrzanym o przemyt. Nie powinno to być kłopotem mimo mojego zapasu suplementów, witamin i leków na, mniej wiecej, siedem miesięcy. Dlatego do budki policji federalnej, gdzie sprawdzane są paszporty i wizy podchodziłem jakbym wchodził do siebie do domu.

Przejście granicy brazylijskiej jest bardzo łatwe. Znam przypadki ludzi, których wpuszczano, mimo że formalnie z rożnych względów nie powinni wjechać. Mając świadomość tego, ciężko mi było stresować się nawet wiedząc, że ciągnie się za mną nieopłacona kara za kilkanaście dni nielegalnego pobytu sprzed kilku miesięcy. Tutaj wszystko jest do ugadania. Podchodzę do okienka, za którym siedzi młody, przyjaźnie wyglądający chłopak. Na pierwszy rzut oka wygląda mi na geja, co dobrze prezentującemu się gringo zwykle ułatwia ogarnianie jakichkolwiek spraw w Brazylii na tej samej zasadzie co polskim studentkom przemykanie się po egzaminach bez nauki. Dla pewności zdejmuje z siebie bluzę, wiem że muskulatura i tanktop to połączenie, które większość brazylijek przyprawia o palpitacje serca, brazoli zaś o respekt. Wrzucam do tego najnaturalniejszy uśmiech na jaki jestem w stanie się zdobyć.

-Bom dia amigo, oto mój paszport.
-Witamy w Brazylii, widzę że pan nie pierwszy raz tutaj. Sprawdzę tylko kilka rzeczy i może pan iść dalej.

Po czym nurkuje nosem pomiędzy kartki mojego paszportu. Wertuje, wertuje aż w końcu podnosi glowę mówiąc:

-Mam tu w systemie informacje o nieopłaconej karze, może pan ma ze sobą jakiś dokument w tej sprawie ?
-Niestety został w Polsce, ale wszystko zapłacilem przy ostatnim wjeździe z Argentyny, inaczej nie dostałbym przecież pieczątki wjazdowej.
-Rozumiem, zna pan hiszpański ? Nie ? Proszę chwilę poczekać.

Po czym bierze mój paszport i gdzieś odchodzi zostawiając mnie samego. Po jakichś 40 minutach wraca w asyście drugiego chłopaka, który ogarnia angielski na wyższym poziomie. Irytuje mnie wolne tempo w jakim działają, irytuje mnie tez myśl, że doczepili sie tej cholernej kary. Pewnie będę musiał teraz ją zapłacić, a ja nie mam funduszy na podobne pierdoły. Na wierzchu pozostaję jednak cały czas uśmiechnięty i spokojny. Wręczaja mi jakieś dokumenty, kilka sekund zabiera mi żeby zorientowac się, że dotyczą one nie płatności tych kilku złotych za pobyt bez wizy a… Odmowy możliwosci wjazdu.

Podnoszę zdziwiony wzrok na stojących przede mną chłopaków i widzę na ich twarzach zmieszanie.

-Nie może pan wjechać, ostatnio był pan tutaj ponad 6 miesięcy i teraz konieczne jest odczekanie do grudnia, czyli jeszcze dwa i pół miesiąca musi pan być poza Brazylią.

Cholerny pech. W kraju pełnym ludzi, którzy mają w dupie przepisy trafić na jedynego zasranego slużbistę. Nie ma tutaj czegoś takiego jak czekanie na czerwonym świetle, nie ma czegoś takiego jak krycie się z blantem, a z każdego zderzenia z biurokracją udawało mi się dotychczas wyjść cało i bez szwanku dzięki uśmiechowi i dobrej gadce. Do dzisiaj. Próbuję jeszcze walczyć, zasłaniając się polską ambasadą i rzekomą informacją od nich, że mogę wrócic nie po 6, a po 3 miesiącach nieobecności ale widząc oficjalne dokumenty odmowy wjazdu z podpisem i pieczątką policji federalnej juz wiem, że klamka zapadła.

-Co teraz mogę zrobić, jakie mam dalsze możliwości ?
-Może pan wrócić do Europy na koszt przewoźnika, z którym pan przyleciał. Lot jest za godzinę.
-A jeśli nie wróce dziś?
-Jest piątek więc trafi pan do czegoś w rodzaju aresztu dla nielegalnych imigrantów, będzie musiał jednak pan tam zostać do poniedziałku, bo w weekend nie pracujemy. Osobiście nie polecam tego miejsca, różni ludzie tam trafiają.

Staram sie myśleć, rozważam możliwości.

-Jest tam wifi ? Coś dzięki czemu będę mógł przemyśleć co robić dalej ?
-Niestety nie.

Oznacza to, że mam teraz jedyną szansę żeby coż wymyslić. Jeśli teraz wrócę do Europy, nie wiem kiedy znowu tutaj przylecę. Jeśli zostanę w Brazylii, trafię do aresztu na cały weekend bez możliwości ruchu i zebrania informacji.

-Czy jeśli zostanę, to po weekendzie bedę dalej miał mośliwość wrócić do Europy na koszt przewoźnika ?
-Nie, przewoźnik oferuje bezpłatny powrót tylko tym samym lotem, którym pan tutaj przyleciał. Potem będzie musiał pan kupić normalny bilet.

Nie ułatwia mi decyzji fakt, że ostatnie pieniądze jakie mam na koncie nie wystarczą na kupno biletu do Europy, albo więc zostanę tu i wymyślę jak przeżyc kolejne dwa i pół miesiąca do czasu otrzymania legalnej możliwosci pobytu, albo wrócę lotem, do ktorego zostało 45 minut.

-Mogę kupić bilet lotniczy gdzieś poza Brazylię ?
-Chwila upewnie się… Tak, może pan to zrobić. Wtedy może pan nocować nawet na terminalu w strefie boardingowej.

Ktoś kiedyś powiedział, że życie jest jak gra, której zasady poznajesz po rozegranej partii. Stojąc przed wyborem, czy spróbować zostać tutaj prawie bez pieniędzy i bez znajomych poza Brazylią, czy wrócić bezpiecznie do wygodnego domu najbliższym lotem, tylko w jednym wypadku mogę być pewien, że wszystko skończy się dobrze. Jeśli nie polecę do domu, jedyną opcją na przeżycie będzie dostanie się do Brazylii nielegalnie. Co jeśli nie uda mi się przekroczyć granicy ? A nawet gdyby się udało, czy znajdę sposób żeby przejechać kawał Brazylii od granicy do Sao Paulo unikając jakiejkolwiek kontroli dokumentów, ryzykując w najlepszym razie deportację do Polski a w gorszym… Nawet nie wiem co. W obu za to – zakaz ponownego wjazdu.

Takie decyzje są łatwe tylko z punktu wygodnego fotela. Kiedy człowiek stoi przed strażnikiem oczekującym podjęcia w kilkanaście minut decyzji, przez która może zostać wciągnięty w tryby biurokratycznej machiny, która przemieli go i wypluje pozbawiając możliwosci decydowania o swoim losie, sytuacja się komplikuje.

Kusi mnie perspektywa powrotu, wyobrażam sobie lot do domu pustym samolotem, własne łóżko i gorącą kąpiel z książką. A potem pierwsze wyjście z domu i głosy niektórych osób ironicznie pytające o to jak mi się podobało w tej Brazylii ?

Decyzja zapada.

-W takim razie zostaję tutaj, kupię lot do innego kraju i tam poczekam na możliwość wjazdu.

-Oczywiście, żeby zostal pan wpuszczony do strefy boardingowej muszę zobaczyć pańską rezerwację, skierujemy też na ten lot pański bagaż rejestrowany.

-Mógłbym coś z niego teraz wziąć ?

-Niestety nie, dopiero kiedy pan wyląduje, teraz nie ma możliwości dostępu do bagażu.

Szybko łączę się z internetem i szukam najtańszego lotu gdziekolwiek poza Brazylię – Buenos Aires, Argentyna, 800 reali, jutro koło 10 rano. Nie jestem pewien czy tyle mam, ale próbuję zrobić rezerwację. Jakimś fartem przechodzi. Pokazuje mejla z numerem lotu i idziemy przez całe lotnisko do strefy wylotów. Samolot, którym tutaj przyleciałem właśnie startuje w stronę Europy, już nie mam odwrotu. Kiedy idę za strażnikiem do miejsca, w którym mam czekać na lot, dostaję sms-a. Bank informuje mnie, że płatność, którą próbowałem właśnie zrobić nie przeszła z powodu jakichś limitów lub braku środków. Kiedy dochodzimy do strefy boardingowej, gdzie nieświadomy strażnik zostawia mnie życząc szczęścia próbuję ogarnąć myślami całą sytuację.

admin Historie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *